piątek, 6 listopada 2015

Łukasz Gojke .. Akt IV

Kontynuuje dalej ....

W dniu 05.01.1999 r. zostałem odwołany ze stanowiska Prezesa Zarządu Spółki OHZ „Susz” Sp. Zo.o. w Dąbrówce. Odwołanie nastąpiło bez wiedzy Rady Nadzorczej oraz bez podania przyczyn ( ale to już jest można powiedzieć obecnie standardem w polskim piekiełku ). 

Na moje miejsce został powołany A. Wrzeszykowski. Kiedy w dniu 05.01.1999 r. przyjechali do siedziby spółki A. Wrzeszykowski i przedstawiciel AWR SP O/T w Warszawie p. B. Pardo który wręczył mi odwołanie ze stanowiska, powiedział, że tego nie rozumie, ale tak mu kazał dyr. Helta. 

Wobec powyższego zaproponowałem obu panom objazd gospodarstw wchodzących w skład spółki a następnie chciałem sporządzić protokół przekazania, na co powiedział A. Wrzeszykowski, ze dziś nie, bo nie ma czasu i źle się czuje, że zrobimy protokół następnego dnia. 

W dniu 06.01.1999 r. przybyłem do spółki i przystąpiłem do sporządzania protokołu 
zdawczo-odbiorczego. Treść protokołu przekazania dałem do przepisania sekretarce, która pisała go na maszynie do pisania. 
Tylko, że mój następca nie zjawiał się w spółce. Ja codziennie do spółki przez kolejne 10 dni przyjeżdżałem i czekałem na niego aby podpisać protokół i odebrać świadectwo pracy, ale bez skutku. Następnie zadzwoniłem do AWR SP O/T w Warszawie chcąc rozmawiać z dyr. Heltą, ale nie uzyskałem z nim połączenia tylko z Kierownikiem Sekcji produkcji Zwierzęcej i powiedziałem, ze do dnia dzisiejszego tj, do 15.01.1999 r. nie stawił się w spółce ani nie dał żadnej informacji nowy prezes, w związku, z czym co mam zrobić z przekazaniem protokolarnym spółki następcy. 

Na co usłyszałem odpowiedź, że nie umiałem doprowadzić spółki do upadłości, więc nie mam tam nic do szukania i mam opuścić teren spółki.  Po takiej odpowiedzi przystąpiłem do ułożenia na moim biurku wszystkich dokumentów dotyczących spółki w tym dokumentów i informacji, że sprawę rzepaku i wypowiedzenia kredytu przez BS w Kwidzynie prowadzi radca Jerzy Kozdroń z Kwidzyna.
Następnie poprosiłem sekretarkę, aby powiedziała nowemu prezesowi, żeby przejrzał i podpisał protokół a kopię mi odesłała na mój adres domowy i opuściłem teren spółki.

Dużym zaskoczeniem było dla Rady Nadzorczej, że zostałem odwołany ze stanowiska, zaskoczenie było tym większe, że Przewodnicząca RN  dowiedziała się o tym po czasie ode mnie. 
Było to tym bardziej dziwne, że jeden z członków RN był pracownikiem AWR SP O/T w Warszawie i też o tym nie wiedział. 
Dlaczego tego wątku też ani Prokuratura Rejonowa w Kwidzynie, ani Sąd Okręgowy w Elblągu, ani Rzecznik Sądu Dyscyplinarnego przy O.I.R.P. w Gdańsku nie podejmował???
            
Dlaczego nikt nigdy nie podjął wątku korespondencji w spółce? 
Dlaczego odbiór listu z BS w Kwidzynie dotyczący przewłaszczenia  nie został odnotowany? 
Za mojej bytności w spółce był tylko faks z BS w Kwidzynie na ten temat .
            
Dlaczego Bank Spółdzielczy wysunął roszczenia w stosunku do spółki na drogę sądową dopiero 06.10.1999 r. a więc po roku dobitnie świadczy o tym, ze K. Zieliński dogadał się z A Wrzeszykowskim. 
Dlaczego tak późno bank wystąpił z tym roszczeniem i czy w ogóle wystąpił a jeżeli uzyskał wyrok  to dlaczego nie obciążył spółki tą kwotą? 
Dlaczego rpr. J. Kozdroń nigdzie nie przywołuje wyroku ani jego sygnatury na podstawie którego BS w Kwidzynie obciążył spółkę jak pisze w Pozwie rpr.J. Kozdroń, ale wyroku nie przywołuje? 

Może dlatego, ze J. Kozdroń najpierw musiał poczyścić wszystko co ja zacząłem w tej sprawie robić, a więc zrobić coś z pismami, które w imieniu spółki za mojej kadencji wystosował do Sądu Rejonowego w Kwidzynie do Wydziału Ksiąg Wieczystych jak i do BS w Kwidzynie.

Dlaczego ani Prokuratura , ani Sąd ani Rzecznik nie sprawdzili pisma jakie napisał J. Kozdroń do Sądu w Kwidzynie Wydział Ksiąg Wieczystych w którym uzasadniał, że K. Zieliński bezpodstawnie i bezprawnie wypowiedział umowę kredytową spółce i założył hipotekę przymusową na ZUP w Dąbrówce uniemożliwiając w ten sposób sprzedaż tego zakładu a tym samym działał na szkodę spółki i Skarbu Państwa. 

Ten wątek jest jakoś szczególnie omijany zarówno przez Prokuraturę począwszy od Rejonowej w Kwidzynie, poprzez Okręgową i Apelacyjną w Gdańsku, przez Sąd Okręgowy w Elblągu, Sąd Apelacyjny w Gdańsku oraz przez Rzecznika SD przy O.I.R.P.w Gdańsku. Widocznie straty jakie ponosi Skarb Państwa w wyniku działań K. Zielińskiego, J. Kozdronia A. Wrzeszykowskiego nie interesują organów ścigania.

Dlaczego Jerzy Kozdroń unika jak ognia tematu o tym piśmie? 
Może i to pismo pisał na podstawie moich opowiadań?
            
Dlaczego ani Prokuratura, ani Sąd ani rzecznik SD nie sprawdzili jak wyglądała dalsza prywatyzacji ZUP w Dąbrówce? 
Kto zakupił ten zakład i za jaką kwotę? 
Kto stoi na czele spółki, która teraz zarządza tym zakładem? 
Jakie są powiązanie z K. Zielińskim osób z zarządu tej spółki?
            
Dlaczego nikt do tej pory nie sprawdził na czym polegało „bezpłatne” ( jak twierdził na konfrontacji w prokuraturze w Kwidzynie K. Zieliński ) świadczenie pracy przez K. Zielińskiego w gospodarstwach K. Kality?
            
Dlaczego konfrontację w Prokuraturze Rejonowej w Kwidzynie prowadził inny prokurator niż prokurator, która sprawę prowadziła, chociaż była w tym czasie w prokuraturze, bo do niej się zgłosiłem na konfrontację.? 
Z tego, co zauważyłem podczas konfrontacji jak i po jej zakończeniu obaj panowie byli w zażyłych stosunkach.
           
Jak to możliwe, ze ten sam problem braku dowodu, ze rzepak został przewłaszczony na rzecz BS w Kwidzynie podnosi Mec. M. Bołkowski pełnomocnik K. Kality w piśmie z dnia 14.09.2000 r. pisząc: 
„ Ponadto powód winien wykazać, że sprzedany mu rzepak nie stanowił własności K. Kality. Tego powód nie uczynił, opierając swoje twierdzenia jedynie na oświadczeniu Powiślańskiego Banku Spółdzielczego. Oświadczenie to nie może jednak stanowić dowodu, ze sprzedany powodowi rzepak stanowił przedmiot przewłaszczenia zwłaszcza, ze jedynie część dostarczonego do powoda rzepaku stanowiła przedmiot umowy sprzedaży.” 

Wobec powyższego jasno wynika, że jeszcze na trzy tygodnie przed wydaniem wyroku taka umowa przewłaszczenia rzepaku nie istniała, ze zarówno Prokuratura Rejonowa w Kwidzynie jak i Sąd Okręgowy w Elblągu taką umową nie dysponowali. Więc w oparciu o jakie dokumenty i dowody toczył się proces i został wydany wyrok?

            Jerzy Kozdroń kłamie twierdząc, że wcześniej doradzał mi w sprawach rozliczeń z bankiem i udzielał porad prawnych w ramach pełnionej obsługi prawnej spółki podczas mojej prezesury. 

Z Jerzym Kozdroniem nigdy nie podpisywałem żadnej umowy na świadczenie usług prawnych dla spółki którą kierowałem. Usługi prawne dla spółki w okresie mojej prezesury świadczyła pani radca prawny Jadwiga Gwóźdź z Gdańska, z którą miałem podpisaną stosowną umowę. 

Natomiast J. Kozdroń wykonał jednorazową usługę pod nieobecność pani J. Gwóźdź ( ze względu o ile pamiętam na chorobę ) za którą wystawił rachunek na kwotę 1000 zł. 

Dlaczego Prokuratura, Sąd, Rzecznik SD nie sprawdzili, z kim i kiedy J. Kozdroń podpisał umowę na obsługę prawną spółki? Dlaczego J. Kozdroń tak diametralnie zmienił swoje podejście do tej sprawy?
            
Dlaczego ciągle pomijany jest wątek przetargu jaki odbył się 16.09.1998 r. zorganizowanego przez spółkę i AWR Sp O/T w Warszawie na sprzedaż ZUP w Dąbrówce do którego przystąpili panowie K. Kalita oraz M. Kawczyński ( który wraz z K. Zielińskim nadzorowali prace w gospodarstwach K. Kality) , a teraz reprezentował Przedsiębiorstwo Przetwórstwa i Handlu Zbożem „CORN – POL” Sp. Zo.o., którą w pośpiechu organizował K. Zieliński, a która posługiwała się adresem Banku Spółdzielczego w Kwidzynie. 

Dla mnie dziwne było, ze przebijają się w licytacji ludzie, którzy ze sobą współpracują. 
Przetarg wygrał K. Kalita, ale reakcją K. Zielińskiego było pismo ( faks ) z dnia 17.09.1998 r. o przewłaszczeniu zasiewów jęczmienia browarnego. 

Jaka zbieżność dat? 
A może konflikt interesów? 
Jak wyglądał przetarg mogą przedstawić członkowie komisji przetargowej w skład której wchodzili: gł. księgowa , przedstawiciel AWR SP O/T w Warszawie oraz przedstawiciel RN. 

Wątek również skrzętnie pomijany zarówno przez Prokuraturę, Sąd, jaki Rzecznika SD, chociaż ciągle o nim wspominam i piszę jak po przetargu groził mi K. Zieliński, że mnie wykończy, jeżeli nie doprowadzę do unieważnienia przetargu, bo ma układy.

Łatwo nie miałem i dalej nie mam ... ale wierzę się w końcu udowodnię te wszystkie opisane machlojstwa.

ciąg dalszy nastąpi ....

Łukasz Gojke 



1 komentarz: