Mój sympatyczny kolega, Adam Gogacz, któremu czasami towarzysze w rożnych podróżach w poszukiwaniu "prawdy naszych czasów" pokusił się o analizę partii SLD .. i moim zdaniem poczynił to trafnie... Mariusz Janik ...zapraszam do lektury...
Wstęp ...
Wstęp ...
Moja relacja i często wyraziste i ostre oceny danych
wydarzeń , zachowań czy wszelkich poczynań poszczególnych działaczy nie jest
skierowana przeciw , ale z troski o losy jedynej jak dotychczas Polskiej Lewicy
jaką jest SLD .
Pragnę " rozebrać " na części pierwsze
poszczególne elementy, jakże mocno nurtujące nie jednego członka Sojuszu Lewicy
Demokratycznej . Nasze ugrupowanie ma problem jak wiele innych ugrupowań na
scenie politycznej. Znajdujemy się w punkcie krytycznym i balansujemy nad przepaścią .
Co się dzieje ?
Problemem z którym nie możemy sobie poradzić jest to całkowity
brak kontaktu i wspólnego języka. .. ale uwaga !
Nie zgadzam się z Grzegorzem Napieralskim , że to wina tzw.
Góry . Win raczej nie doszukiwałbym się nigdzie, ponieważ wszyscy na swój sposób
chcą dobrze. Tylko każdy osobno i na swój sposób .
Jeśli nie wina ? .. to ? ..to Przyczyna , a ona jest względnie
prosta , to wiek , to stare przyzwyczajenia , to absolutna niechęć do zmian ,
do rewolucji obyczajowej w partii . Przyczyna rozpadu jedności , a tym samym
siły partii leży nie w tzw. Górze , a jedynie tutaj na szczeblu powiatowym i wojewódzkim , to tzw. Dół nie potrafi
zorganizować się , a może nawet nie chce , bo jest jak jest , bo dany szef
powiatu ma " fuchę " i basta ! ..żaden nowy nie będzie mu tu wchodził
w " buty ". ... a Góra ? ... a co tam oni wiedzą . Nie przeszkadza tym szefom powiatu nawet to ,że
ludzie z ich miejscowości się z nich śmieją , albo zwyczajnie nie szanują. Nie
przeszkadza im fakt, iż ich członkowie klubów ( martwe dusze niejednokrotnie )
nie mają zamiaru w niczym uczestniczyć i żadnych obowiązków wypełniać. .... bo i po
co !
Przykład z podwórka i
województwa ...
Przed wyborami samorządowymi , a precyzyjnie - rok wcześniej
jakoś to jeszcze hulało. Nasz szef powiatu, były poseł Jacek Kowalik nawet
wykazywał chęć współpracy, ... marnej , ale zawsze . Dlaczego marnej ? Jest
przykładów wiele , ale najwyraźniejszy to
wizyta Longina Pastusiaka w czasie trwania kampanii do Europarlamentu .
Wszystko miałem ustawione i zaplanowane, co z resztą ustaliłem z Mieczysławem
Chabowskim , który w dość ożywczy pozytywny sposób podszedł do mojej inicjatywy i sposobu
działania. Zdyscyplinował Jacka Kowalika
udostępniając mi klucz do biura i nieoficjalnie namaszczając mnie pierwszym
koordynatorem tutejszych działań . Niestety na tym się zakończyła euforia i
zapał , ponieważ jeszcze tego samego dnia Jacek Kowalik jak to w jego stylu zrobił dwie krecie
roboty w stosunku do mnie - pierwsza - do lokalnego radia na wywiad miałem z
Longinem jechać ja. .. ale Jacek rachu ciachu zawinął ogon , namieszał i pojechał
on - dwa - Ustawiłem wizytę Longina Pastusiaka w galerii Mariusza Janika w której czekała grupa wyborców licząc na spotkanie -
co robi Jacek ? …ano to samo - a to wiesz nie ma czasu , a to przy innej okazji
... i jeszcze trzy - to wyszło wprawdzie spontanicznie , ale przy odrobinie
kreatywności wyszło by pięknie - Gościł u na s amerykański pisarz, który miał
laudacje swojej książki i wszystko ustawiłem by się spotkali. Dla Longina to
wyśmienita okazja i bardzo dobra reklama, bo były wszystkie lokalne i nie tylko
media - co zrobił Jacek - krecią robotę ... jak to on .. a to nie wypada , a
to wiesz i się rozmyło ... w zamian za to postaliśmy z
Longinem Pastusiakiem jak dwa "Osły" pod Kauflandem próbując ze stresowanym społeczeństwem dojść do ładu.
Można by pisać cały dzień i noc o podobnych przykładach ,
ale to nie ma sensu ...
Rok przed wyborami samorządowymi Jacek Kowalik w rozmowie w
cztery oczy w drodze powrotnej z Bytowa powiedział .. " mam nadzieję , że
po wyborach przejmiesz pałeczkę, bo dla mnie to już ostatnie wybory i chcę odpocząć
" .. Przyjąłem to jak najbardziej poważnie z nastawieniem , że i on tak to
traktuje , ale .. jak się okazało .. byłem naiwny . Po wyborach samorządowych miało
nastąpić szereg zmian , na wysokości grudnia padło wiele obietnic , a nawet
zapowiedzi przez szefa województwa pomorskiego Jerzego Śniega - że tak nie może być , że wiele powiatów nie
robi nic , między innymi Chojnice i Adam.. tu skierował się do mnie ...wszystko wskazuje na to , że Ty
obejmiesz stery, bo Jacek to już tu nic nie ma do powiedzenia . Co się stało ? .. Nic ! .. a zapomniałem , stało się - Jacek Kowalik obraził się śmiertelnie i
nawet ręki nie chciał mi podać na przywitanie...widać takie jego styl... W grudniu stała się również
rzecz smutna , a mianowicie zmarł nasz sekretarz, Zbigniew Czapiewski , bardzo
fajny działacz , który nigdy nie robił mi pod górę , a nawet współpracował lepiej niż ktokolwiek inny , a szczególnie
lepiej niż Jacek , który był jego rodzina . Nie raczył mnie o tym fakcie
powiadomić i żeby nie Mieczysław Chabowski nie dowiedziałbym się o tym . Pan
Mieczysław poprosił mnie, bym poszedł na pogrzeb wraz z nowym posłem Jarosławem
Gromadzkim , co uczyniłem . Jeśli ktoś myśli ,że Jacek Kowalik podał rękę mnie
czy Posłowi Gromadzkiemu to się myli, nawet w takich okolicznościach nie mógł
darować sobie zaznaczanie , że to jego podwórko i jego buda i jego miska na kości !
Sprawa otwarcia biura poselskiego Jarosława Gromadzkiego w
Chojnicach miła się rozwijać dynamicznie , a jest przeciwnie - zwija się
dynamicznie i nikogo to już generalnie nie obchodzi . Podczas wizyty
Gromadzkiego wraz z asystentem Antonim Gromadzkim przywieziono mi przekaz , ze
zostanę Asystentem Społecznym Leszka Millera oraz przejmą funkcję po Zbyszku.. Budujące prawda ? nawet zostałem mianowany w środowisku - " Człowiek
Millera " , Jednak na tym się zakończyło . Jak tylko upomniałem się Mieczysławowi Chabowskiemu .. to usłyszałem , że mam przysłać
CV i , że on nic takiego nie mówił . Dobra sobie myślę , przyśle to CV , jednak
po namyśle stwierdziłem , że nie ! .. to jak reprezentowałem SLD kandydując do
Sejmiku Wojewódzkiego i nikt nie oczekiwał CV !
Na koniec smaczek jak z serialu Brazylijskiego - trzy dni
temu Jacek Kowalik zabrał się w Naszym biurze w Chojnicach z Mariuszem
Falkowskim oraz Aleksandrem Lewandowskim i mianował młodziutkiego działacza
sekretarzem naszego biura po śp. Zbyszku . O tym zebraniu nie powiadomił mnie
nikt .
Co z tego wynika ?
No właśnie .. co z tego wynika ?
Takich przykładów jest cała masa - Gdańsk - Jerzy Zakrzewski
mówi o ogólnej niechęci i braku woli współpracy
Bydgoszcz - Bugumiła Muller mówi o kompletnej ignorancji
betonów i braku współpracy z takimi " pistoletami " jak Ona .
Toruń - Krzysztof Podgórski - znany socjalista , zapalony
działacz z wiedzą - nic , zniechęcony do granic niemożliwych .
Moi drodzy czytelnicy , Pan Premier Leszek Miller za was nie
zrobi wszystkiego i to nie Warszawa jest winna nieróbstwu i kurczowemu
trzymania się stołków przez kacyków przyspawanych do nic nie znaczących dla
nich stołków , a żywe trupy wysypują się z szaf !
Co można zrobić ? ... co
ewentualnie może Góra ?
Można i trzeba zdyscyplinować szefów wojewódzkich by Ci
ruszyli cztery litery i kontrolowali , kontrolowali i jeszcze raz kontrolowali
co dzieje się w powiatach , bo to jest sól ziemi Polskiej .
Przykład ?
Włodzimierz Czarzasty - pilnuje wszystkie powiaty i wymienia
ich szefów .. czy im się to podoba czy nie i praktycznie to jedyne województwo
zwarte i gotowe . Z Włodka brać przykład - nie potrafisz , podejrzyj i zrób to
samo !
Jestem za Sojuszem Lewicy Demokratycznej i za jej Szefem
Leszkiem Millerem i mówię to z otwartą przyłbicą mimo , że póki co jestem jego
człowiekiem czysto teoretycznie .
Pozdrawiam Adam Gogacz
Szefowie województw, tak to jest wyjście. Za kolegą Włodzimierzem Czarzastym powinni pójść inni. Ale komu by się chciało. Jest cisza i spokój, a że partia od środka gnuśnieje, a kogo to obchodzi. Ale na to jest jedna rada i to bardzo prosta. Konkurencja w walce o stołki. Na każdy stołek 2-3 kandydatów. A sprawa zasadnicza. Wybierają doły partyjne tylko i wyłącznie. Kandydaci niech walczą o stołki, ale na dole wśród członków partii. Tych szaraczków. Na zebraniach kół z całych dzielnic w centrali. I tam niech oddają na kandydatów głosy. A głosy niech liczą przypadkowo wybrani z dołów partyjnych osoby i kandydaci. A za rok sprawdzamy w formie referendum. Kogo zostawiamy a kogo wymieniamy. Muszą przestać istnieć układy i układziki, kolesiostwo i znajomości. I jeszcze jedna sprawa. Ci którzy idą na radnych czy jakiekolwiek funkcje. A byli w partii na stanowiskach decyzyjnych, powinni sami wyznaczyć swoich zastępców, na te stanowiska partyjne, aby po nich nie powstawała pustka, w organizacjach partyjnych. Bo oni po prostu nie mają czasu, aby podołać nowym i starym obowiązkom. A sprawdzone w praktyce dobre rozwiązani w jednym województwie wprowadzać w innych konsekwentnie i z uporem. A propos takie dyskusje to też pożyteczna żecz. Ale tyko wtedy gdy z nich wynikają konkretne decyzje a za nimi czyny czyli działanie. A nie gadki przy kominku. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń