Kontynuuje dalej ....
W
dniu 05.01.1999 r. zostałem odwołany ze stanowiska Prezesa Zarządu Spółki OHZ
„Susz” Sp. Zo.o. w Dąbrówce. Odwołanie nastąpiło bez wiedzy Rady Nadzorczej
oraz bez podania przyczyn ( ale to już jest można powiedzieć obecnie standardem
w polskim piekiełku ).
Na moje miejsce został powołany A. Wrzeszykowski. Kiedy
w dniu 05.01.1999 r. przyjechali do siedziby spółki A. Wrzeszykowski i
przedstawiciel AWR SP O/T w Warszawie p. B. Pardo który wręczył mi odwołanie ze
stanowiska, powiedział, że tego nie rozumie, ale tak mu kazał dyr. Helta.
Wobec
powyższego zaproponowałem obu panom objazd gospodarstw wchodzących w skład
spółki a następnie chciałem sporządzić protokół przekazania, na co powiedział
A. Wrzeszykowski, ze dziś nie, bo nie ma czasu i źle się czuje, że zrobimy
protokół następnego dnia.
W dniu 06.01.1999 r. przybyłem do spółki i
przystąpiłem do sporządzania protokołu
zdawczo-odbiorczego. Treść protokołu
przekazania dałem do przepisania sekretarce, która pisała go na maszynie do
pisania.
Tylko, że mój następca nie zjawiał się w spółce. Ja codziennie do
spółki przez kolejne 10 dni przyjeżdżałem i czekałem na niego aby podpisać
protokół i odebrać świadectwo pracy, ale bez skutku. Następnie zadzwoniłem do
AWR SP O/T w Warszawie chcąc rozmawiać z dyr. Heltą, ale nie uzyskałem z nim
połączenia tylko z Kierownikiem Sekcji produkcji Zwierzęcej i powiedziałem, ze
do dnia dzisiejszego tj, do 15.01.1999 r. nie stawił się w spółce ani nie dał
żadnej informacji nowy prezes, w związku, z czym co mam zrobić z przekazaniem
protokolarnym spółki następcy.
Na co usłyszałem odpowiedź, że nie umiałem
doprowadzić spółki do upadłości, więc nie mam tam nic do szukania i mam opuścić
teren spółki. Po takiej odpowiedzi
przystąpiłem do ułożenia na moim biurku wszystkich dokumentów dotyczących
spółki w tym dokumentów i informacji, że sprawę rzepaku i wypowiedzenia kredytu
przez BS w Kwidzynie prowadzi radca Jerzy Kozdroń z Kwidzyna.
Następnie
poprosiłem sekretarkę, aby powiedziała nowemu prezesowi, żeby przejrzał i
podpisał protokół a kopię mi odesłała na mój adres domowy i opuściłem teren
spółki.
Dużym
zaskoczeniem było dla Rady Nadzorczej, że zostałem odwołany ze stanowiska,
zaskoczenie było tym większe, że Przewodnicząca RN dowiedziała się o tym po czasie ode mnie.
Było to tym bardziej dziwne, że jeden z członków RN był pracownikiem AWR SP O/T
w Warszawie i też o tym nie wiedział.
Dlaczego tego wątku też ani Prokuratura
Rejonowa w Kwidzynie, ani Sąd Okręgowy w Elblągu, ani Rzecznik Sądu
Dyscyplinarnego przy O.I.R.P. w Gdańsku nie podejmował???
Dlaczego nikt nigdy nie podjął wątku
korespondencji w spółce?
Dlaczego odbiór listu z BS w Kwidzynie dotyczący
przewłaszczenia nie został odnotowany?
Za mojej bytności w spółce był tylko faks z BS w Kwidzynie na ten temat .
Dlaczego Bank Spółdzielczy wysunął
roszczenia w stosunku do spółki na drogę sądową dopiero 06.10.1999 r. a więc po
roku dobitnie świadczy o tym, ze K. Zieliński dogadał się z A Wrzeszykowskim.
Dlaczego tak późno bank wystąpił z tym roszczeniem i czy w ogóle wystąpił a
jeżeli uzyskał wyrok to dlaczego nie obciążył spółki tą kwotą?
Dlaczego rpr. J. Kozdroń nigdzie nie przywołuje wyroku
ani jego sygnatury na podstawie którego BS w Kwidzynie obciążył spółkę jak
pisze w Pozwie rpr.J. Kozdroń, ale wyroku nie przywołuje?
Może dlatego, ze J.
Kozdroń najpierw musiał poczyścić wszystko co ja zacząłem w tej sprawie robić,
a więc zrobić coś z pismami, które w imieniu spółki za mojej kadencji wystosował
do Sądu Rejonowego w Kwidzynie do Wydziału Ksiąg Wieczystych jak i do BS w Kwidzynie.
Dlaczego
ani Prokuratura , ani Sąd ani Rzecznik nie sprawdzili pisma jakie napisał J.
Kozdroń do Sądu w Kwidzynie Wydział Ksiąg Wieczystych w którym uzasadniał, że
K. Zieliński bezpodstawnie i bezprawnie wypowiedział umowę kredytową spółce i
założył hipotekę przymusową na ZUP w Dąbrówce uniemożliwiając w ten sposób
sprzedaż tego zakładu a tym samym działał na szkodę spółki i Skarbu Państwa.
Ten wątek jest jakoś szczególnie omijany zarówno przez Prokuraturę począwszy od
Rejonowej w Kwidzynie, poprzez Okręgową i Apelacyjną w Gdańsku, przez Sąd
Okręgowy w Elblągu, Sąd Apelacyjny w Gdańsku oraz przez Rzecznika SD przy
O.I.R.P.w Gdańsku. Widocznie straty jakie ponosi Skarb Państwa w wyniku działań
K. Zielińskiego, J. Kozdronia A. Wrzeszykowskiego nie interesują organów
ścigania.
Dlaczego
Jerzy Kozdroń unika jak ognia tematu o tym piśmie?
Może i to pismo pisał na
podstawie moich opowiadań?
Dlaczego ani Prokuratura, ani Sąd
ani rzecznik SD nie sprawdzili jak wyglądała dalsza prywatyzacji ZUP w
Dąbrówce?
Kto zakupił ten zakład i za jaką kwotę?
Kto stoi na czele spółki,
która teraz zarządza tym zakładem?
Jakie są powiązanie z K. Zielińskim osób z
zarządu tej spółki?
Dlaczego nikt do tej pory nie
sprawdził na czym polegało „bezpłatne” ( jak twierdził na konfrontacji w
prokuraturze w Kwidzynie K. Zieliński ) świadczenie pracy przez K. Zielińskiego
w gospodarstwach K. Kality?
Dlaczego konfrontację w Prokuraturze
Rejonowej w Kwidzynie prowadził inny prokurator niż prokurator, która sprawę
prowadziła, chociaż była w tym czasie w prokuraturze, bo do niej się zgłosiłem
na konfrontację.?
Z tego, co zauważyłem podczas konfrontacji jak i po jej
zakończeniu obaj panowie byli w zażyłych stosunkach.
Jak to możliwe, ze ten sam problem
braku dowodu, ze rzepak został przewłaszczony na rzecz BS w Kwidzynie podnosi
Mec. M. Bołkowski pełnomocnik K. Kality w piśmie z dnia 14.09.2000 r. pisząc:
„
Ponadto powód winien wykazać, że sprzedany mu rzepak nie stanowił własności K.
Kality. Tego powód nie uczynił, opierając swoje twierdzenia jedynie na
oświadczeniu Powiślańskiego Banku Spółdzielczego. Oświadczenie to nie może
jednak stanowić dowodu, ze sprzedany powodowi rzepak stanowił przedmiot
przewłaszczenia zwłaszcza, ze jedynie część dostarczonego do powoda rzepaku
stanowiła przedmiot umowy sprzedaży.”
Wobec powyższego jasno wynika, że jeszcze
na trzy tygodnie przed wydaniem wyroku taka umowa przewłaszczenia rzepaku nie
istniała, ze zarówno Prokuratura Rejonowa w Kwidzynie jak i Sąd Okręgowy w
Elblągu taką umową nie dysponowali. Więc w oparciu o jakie dokumenty i dowody
toczył się proces i został wydany wyrok?
Jerzy Kozdroń kłamie twierdząc, że
wcześniej doradzał mi w sprawach rozliczeń z bankiem i udzielał porad prawnych
w ramach pełnionej obsługi prawnej spółki podczas mojej prezesury.
Z Jerzym
Kozdroniem nigdy nie podpisywałem żadnej umowy na świadczenie usług prawnych
dla spółki którą kierowałem. Usługi prawne dla spółki w okresie mojej prezesury
świadczyła pani radca prawny Jadwiga Gwóźdź z Gdańska, z którą miałem podpisaną
stosowną umowę.
Natomiast J. Kozdroń wykonał jednorazową usługę pod nieobecność
pani J. Gwóźdź ( ze względu o ile pamiętam na chorobę ) za którą wystawił
rachunek na kwotę 1000 zł.
Dlaczego Prokuratura, Sąd, Rzecznik SD nie
sprawdzili, z kim i kiedy J. Kozdroń podpisał umowę na obsługę prawną spółki?
Dlaczego J. Kozdroń tak diametralnie zmienił swoje podejście do tej sprawy?
Dlaczego ciągle pomijany jest wątek
przetargu jaki odbył się 16.09.1998 r. zorganizowanego przez spółkę i AWR Sp
O/T w Warszawie na sprzedaż ZUP w Dąbrówce do którego przystąpili panowie K.
Kalita oraz M. Kawczyński ( który wraz z K. Zielińskim nadzorowali prace w
gospodarstwach K. Kality) , a teraz reprezentował Przedsiębiorstwo Przetwórstwa
i Handlu Zbożem „CORN – POL” Sp. Zo.o., którą w pośpiechu organizował K.
Zieliński, a która posługiwała się adresem Banku Spółdzielczego w Kwidzynie.
Dla mnie dziwne było, ze przebijają się w licytacji ludzie, którzy ze sobą
współpracują.
Przetarg wygrał K. Kalita, ale reakcją K. Zielińskiego było pismo
( faks ) z dnia 17.09.1998 r. o przewłaszczeniu zasiewów jęczmienia browarnego.
Jaka zbieżność dat?
A może konflikt interesów?
Jak wyglądał przetarg mogą
przedstawić członkowie komisji przetargowej w skład której wchodzili: gł.
księgowa , przedstawiciel AWR SP O/T w Warszawie oraz przedstawiciel RN.
Wątek
również skrzętnie pomijany zarówno przez Prokuraturę, Sąd, jaki Rzecznika SD,
chociaż ciągle o nim wspominam i piszę jak po przetargu groził mi K. Zieliński, że mnie wykończy, jeżeli nie doprowadzę do unieważnienia przetargu, bo ma
układy.
Łatwo nie miałem i dalej nie mam ... ale wierzę się w końcu udowodnię te wszystkie opisane machlojstwa.
ciąg dalszy nastąpi ....
Łukasz Gojke
Bardzo interesujące. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń