Zatem kontynuuję dalej moja historię ....
.... Radca
prawny Jerzy Kozdroń kłamie twierdząc, że to on doprowadził do konfrontacji.
Do
konfrontacji doszło z mojego wniosku zarówno przed sądem jak i w prokuraturze,
gdzie K. Zieliński wypierał się bliższej znajomości z K. Kalitą, tylko
twierdził, że nieodpłatnie świadczył mu pomoc w zarządzaniu finansami – tym
bardziej dziwne, że K. Zieliński jako prezes banku który udzielał K. Kalicie kredy i pożyczki
był osobą upoważnioną do korzystania z konta bankowego K. Kality w banku
którego był prezesem - tego również ani
Prokuratura, ani rzecznik Dyscyplinarny ani Sąd
nie sprawdzał. Prokuratura i Rzecznik Dyscyplinarny jak i Sąd nie
sprawdzili jakie powiązania łączyły osoby w/w jak i nie sprawdziły jakie i ile
spraw karnych miał w tym czasie wytoczonych prezes banku K. Zieliński.
Sprawy karne
sądowe, jakie miał prezes Powiślańskiego Banku Spółdzielczego K. Zieliński w SR
w Kwidzynie: sygn akt.
·
II K 697/01
·
II K 159/03
·
II K 44/06
·
II K 369/08
Dlaczego ani Prokuratura, ani Rzecznik Dyscyplinarny ani Sąd nie sprawdzili, tego, ze
Prokurator wnosił o bezwzględną karę pozbawienia wolności 2 lata sygn, akt. Ds. 1120/01, a Sąd Okręgowy
w Gdańsku zamienił karę pozbawienia wolności
na 4 lata w zawieszeniu.
Dziwne i zastanawiające jest,
dlaczego wyjaśnienia J. Kozdronia dotyczące rzekomo przewłaszczonego rzepaku
zasługują na wiarę przez rzecznika, choć nie są poparte żadnymi dowodami, tylko
na wyjaśnieniach. Natomiast wersja, którą ja przedstawiałem jest ciągle
traktowana jako niewiarygodna, chociaż ja nie miałem i nie mam żadnych spraw
karnych w przeciwieństwie do prezesa banku K. Zielińskiego
– o co tu chodzi?
Dlaczego, jak twierdzi J. Kozdroń, że jego zawodowym obowiązkiem było
prowadzenie sprawy w najlepszym interesie zleceniodawcy, nie kontynuował sprawy
w tym kierunku, w jakim rozpoczął? Czyżby rzetelność r.p. J. Kozdronia była
wybiórcza i tylko był rzetelny dla kolegów?
Dlaczego sędzia nie przeanalizował
pozwu pod względem formalnym jaki przeciwko mnie wystosował rpr. J. Kozdroń i
nie zażądał od niego dowodów mojej rzekomej winy działania na szkodę spółki lub nie odrzucił go jako niespełniającego wymogów formalnych tj. nie
zawierającego żadnych dowodów mojej winy.
Dlaczego sędzia nie oddalił
powództwa, gdy na jego zapytanie do banku (pismo z dnia 30.08.2000 r.) czy bank
obciążył spółkę ową kwotą 62.000 zł w odpowiedzi dostał pismo z banku z dnia
12.09.2000 r.
Że nie obciążył?
Więc dlaczego skoro spółka nie poniosła z tego
tytułu żadnej straty sędzia wydał wyrok, że mam spłacać coś czego w
rzeczywistości nie było, w ogóle nie miało miejsca.
Dlaczego sędzia czytając pozew, nie zwrócił uwagi, ze rpr J. Kozdroń kłamie pisząc, ze bank obciążył
spółkę kwotą 62.000 zł co wg. Dowodów znajdujących się w aktach sprawy IC 34/00
jest nieprawdą?
To wszystko wygląda na celową ustawkę służącą za zasłonę dla
popełnienia przestępstwa sądowego jakim było wydanie na mnie wyroku I C 34/00.
Wyroku, który nie został nawet zgodnie z obowiązującymi procedurami i prawem
ogłoszony.
Sąd Najwyższy wskazał, że ogłoszenie wyroku zawsze ma miejsce na posiedzeniu
jawnym, a z przebiegu każdego posiedzenia jawnego spisuje się protokół.
Dlatego
fakt
ogłoszenia wyroku lub jego braku ustalany jest na podstawie protokołu z
posiedzenia, na którym ogłoszenie to nastąpiło, a protokół ten nie może być
zastąpiony żadnym innym dowodem.
A z rzekomego ogłoszenia wyroku w sprawie IC 34/00
Protokołu nie ma, więc wyrok w obrocie prawnym nie istnieje, czego nie zauważają lub raczej nie chcą zauważyć kolejni sędziowie i prokuratorzy zajmujący się tą sprawą.
Ale na tym nie koniec dowodów ustawki jaka miała
miejsce w SO w Elblągu. Wskazałem ponadto, iż w tej sprawie doszło także
najprawdopodobniej do jeszcze innego kardynalnego błędu skutkującego
nieważnością postępowania, bowiem – zdaniem Sądu Najwyższego nieważność
postępowania zachodzi (art. 379 pkt 4 KPC), gdy w sądzie okręgowym w pierwszej
instancji w składzie jednego sędziego orzekał sędzia sądu rejonowego delegowany
na podstawie art. 77 § 8 ustawy z dnia 27.7.2001 r. - Prawo o ustroju sądów
powszechnych (Dz.U. Nr 98, poz. 1070 ze zm.), któremu Minister Sprawiedliwości
nie przyznał prawa przewodniczenia (art. 46 § 1 tego Prawa). (por: Wyrok Sądu Najwyższego -
Izba Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych z dnia 14 kwietnia 2004
r., III SK 26/04OSNAPiUS 2005 nr 5, poz. 72, str. 229, Legalis, Numer
67484).
Zaś w rozpoznawanej sprawie, jednoosobowemu składowi
orzekającemu sądu - Sądu Okręgowego w Elblągu, przewodniczył sędzia sądu
rejonowego oddelegowany do Sądu Okręgowego.
Tymczasem Sąd Najwyższy wskazał w uzasadnieniu
powyższego wyroku, iż sędzia może i powinien wykonywać władzę sądowniczą w
sądzie, w którym ma swoje miejsce służbowe (art. 55 § 3 Prawa o ustroju
sądów powszechnych).
Wyjątki od zasady, że sędzia powinien orzekać w sądzie, w
którym ma wyznaczone miejsce służbowe (siedzibę), pozwalające na orzekanie w
danym sądzie przez sędziego innego sądu, są ściśle reglamentowane ustawowo.
Zasady orzekania sędziego w innym sądzie określa między innymi art. 46 § 1
Prawa o ustroju sądów powszechnych. Zgodnie z tym przepisem, w składzie sądu
może brać udział tylko jeden sędzia innego sądu; sędzia sądu niższego nie może
być przewodniczącym składu sądu; Minister Sprawiedliwości może jednak przyznać
sędziemu sądu rejonowego, delegowanemu do sądu okręgowego, prawo
przewodniczenia w sprawach rozpoznawanych przez ten sąd w pierwszej instancji,
w składzie jednego sędziego i dwóch ławników albo w składzie jednego sędziego.
Z przepisu tego wynika generalna zasada, że sędzia sądu niższego nie może być
przewodniczącym składu sądzącego w sądzie wyższym, chyba że Minister
Sprawiedliwości przyzna takiemu sędziemu (co dotyczy tylko sędziów sądu
rejonowego delegowanych do sądu okręgowego) prawo przewodniczenia w sprawach
rozpoznawanych przez sąd okręgowy w pierwszej instancji między innymi w
składzie jednego sędziego.
Naruszenie tej zasady ustrojowej powoduje nieważność
postępowania cywilnego. I z tym
przypadkiem mamy tu również do czynienia. Jak widać w mojej sprawie doszło do
kumulacji wielu nieprawidłowości, które nie wydają się być tylko efektem
nieuwagi, roztargnienia. Są wręcz celowo stosowane, gdyż jest mało prawdopodobne by w jednej sprawie doszło do tylu nazwijmy to delikatnie omyłek.
Dlaczego
rzecznik w swoim postanowieniu przemilcza czy zgodnie z zaleceniami OSD
sprawdziła czy J. Kozdroń współdziałał z K. Zielińskim i A. Wrzeszykowskim.
Rzecznik tylko pisze, „Wykonując powyższe zalecenia Rzecznik Dyscyplinarny
zapoznał się z aktami ww. spraw, w szczególności z treścią uzasadnienia postanowienia
Prokuratora Rejonowego w Kwidzynie z dn. 22.11.1999 r.
Nadto rzecznik zapoznał
się z zeznaniami stron i świadków Ł. Gojke, K. Zielińskim. Nie widać tu aby
rzecznik pofatygował się dociec powiązań między J. Kozdroniem a K. Zielińskim,
i innymi powiązanymi z nimi osobami. Bo gdyby rzecznik to uczynił to doszedłby
do takich faktów, że K. Zieliński będąc prezesem Banku Spółdzielczego w
Kwidzynie udzielał fałszywych gwarancji bankowych K. Kalicie na zakup nawozów
za co K. Zieliński został oskarżony z art. 286 par.1 KK i inne sygn akt 159/03,
co potwierdziło tylko moje zeznania przed Sądem Okręgowym w Elblągu, gdzie
mówiłem, że K. Zieliński przesadzał z udzielaniem gwarancji i kredytów K.
Kalicie, co z kolei potwierdza moją
wersję i kolejność wydarzeń, bowiem gwarancji na zakup nawozów udzielał wiosną
1998 r. a więc przed całą sprawą z rzepakiem K. Zieliński już działał nie
zgodnie z prawem, więc na jakiej podstawie jego oświadczenia zasługują na
wiarygodność a moje nie?
Dlaczego ten wątek jest skrzętnie i ciągle pomijany
chociaż we wszystkich swoich pismach o nim wspominam.
Dlaczego nikt do tej pory
nie chce dociec prawdy jakie były powiązania pomiędzy K. Kalitą a K.
Zielińskim?
Odpowiedź jest tylko jedna, bo wyszłyby o wiele gorsze sprawy,
jakich dopuścił się K. Zieliński.
J. Kozdroń kłamie, że 17.09.1998 r.
zostałem powiadomiony pisemnie o przewłaszczeniu rzepaku na rzecz BS w
Kwidzynie. Pismo ( faks ) jakie dostałem tego dnia z BS w Kwidzynie datowane na
17.09.1998 r. mówi o przewłaszczeniu jęczmienia browarnego i to na ściśle
określonym areale 289 ha. Fakt ten również potwierdza, że Zieliński udzielał
kredytów K. Kalicie bez należytego zabezpieczenia i dopiero jak zaczął się
palić grunt pod nogami K. Zielińskiemu zaczął fabrykować stosowne dokumenty w
tym umowę z dnia 15.05.1998r. o rzekomym przewłaszczeniu zasiewów co jest
bardzo proste do udowodnienia, kto tą umowę przeczyta ze zrozumieniem - co wydaje sie trudne dla tych co do tej pory
zajmowali się to sprawą.
Bo dlaczego pomimo wielu moich spotkań z K. Zielińskim
i uzgadnianiu z nim warunków umowy przechowywania, usługowego suszenia i
czyszczenia płodów rolnych z gospodarstw K. Kality, a tym bardziej podczas
uzgadniania warunków umowy kupna rzepaku nigdy nawet nie wspomniał o umowie
przewłaszczenia rzepaku i innych płodów rolnych, chociaż wiedział że na
magazynach spółki znajduje się wiele ton ziarna należącego do K. Kality i na
których są dokonywane obroty. Takie zachowanie może tylko świadczyć o działaniu
z premedytacją i chęci oszukania oraz o
tym, że w owym czasie takowa umowa po prostu jeszcze nie istniała.
Nieprawdą
jest też, że wypłaty pieniędzy za rzepak dokonałem po rozmowie z K. Kalitą.
Pieniądze w kwocie 62.000 zł zostały wypłacone K. Kalicie na jego prośbę
prezesa banku K. Zielińskiego po uzgodnieniu z nim kwoty, aby K. Kalita mógł
zrobić wypłatę swoim pracownikom tym samym nie wstrzymywać robót w
gospodarstwach K. Kality i nie dezorganizować dostaw rzepaku do spółki, bowiem
pracownicy zagrozili, że nie będą bez wypłaty dalej pracować.
Dlaczego
prokuratura nie sprawdziła bilingów moich połączeń z tego dnia, przecież spóła
miała komputerowy system który kontrolował wszystkie rozmowy?
Wiem, że to jest skomplikowane ... ale system tak działa ... i niszczy człowieka sadząc że ten się nie połapie!!!
Ja jednak nie daję za wygraną!!!
Ciąg dalszy nastąpi...
Łukasz Gojke
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz